no to niezła padaka:/
ja też miałem małą kraksę jakiś czas temu i do tej pory jeżdżę z rozpitoloną Foką. Fakt, że to nic poważnego ale z racji, że mam walnięty przód to nie mogę maski podnieść (poradziłem sobie długim śrubakiem) i przy pierwszych oględzinach rzeczoznawcy w PZU w ogóle mi spod maski nic nie wycenił, więc powiedziałem hola hola drogi przyjacielu i dzwoniłem po drugie oględziny.
I powiem Wam... albo PZU ma niezłą kminę albo może ja jestem jakiś przewrażliwiony
sprawa wygląda tak: jak zgłosiłem szkodę to zaraz ustalili mi spotkanie z rzeczoznawcą (bodajże 2 dni później). Rzeczoznawca samochód obleciał, porobił fotki, ku mojemu zdziwieniu maski nawet nie chciał podnosić bo nie chciała się otworzyć i zaraz jeszcze tego samego dnia opinię/wycenę przesłał.
Zdziwiłem się, że wszystko tak sprawnie ale jak zobaczyłem wycenę to śmiać mi się chciało. Nie dość, że spod machy nic nie wziął pod uwagę (niech mu będzie, bo nie walczyłem o to) np wycenili maskę na 260zł
no po prostu beka na całego.
Zadzwoniłem do PZU po drugą wycenę i Pani milutka, słodziutka pomogła jak nic, wszystko zarejestrowała i kazała czekać. Tym razem czekałem ponad tydzień (może 1,5tyg) na telefon od rzeczoznawcy, na spotkaniu powiedział, że niedługo dostanę wycenę i do tej pory czekam, a minął już tydzień.
Ciekawe czy polityką PZU jest branie klienta na zmęczenie i robienie z klientów głupa czy coś jeszcze innego bo kurde
się chce na taką padakę... ale nie popuszczę!!