Alternator - zamennik
Witam.
Temat nie raz wałkowany, ale nic mi z dotychczasowych postow nie ulatwilo.
Otóż mam problem z alternatorem (ponownie). Rok temu, jakiś miesiąc po zakupie foczki, padł mi altek i dałem do regenerazji - pierścień + szczotki. W wakacje ponownie coś padło - ładowanie było znikome ale straczyło na powrót z wrocławia do Trójmiasta na wyłączonej elektryce. Rezultat - regeneracja płyty diodowej i regulatora. Na pytanie czy cos jeszcze może paść usłyszałem, że już raczej nie ma co.
Niestety dzisiaj znowu zapaliła mi się lampka od ładowania i dodatkowo słyszałem cykanie przekaźnika gdzieś w okolicy kierownicy (pewnie przy bezpiecznikach w kabienie lub w komorze silnika, ale ciężko mi powiedzieć gdzie).
Wygląda na to, że znowu będę musiał wyciągać alternator i coś z nim zrobić. I pytanie: czy jest sens kupować nowy zamiennik i wstawić do foki? Czytałem, że zamienniki szybko padają, ale nowy oryginał kosztuje ok 1050.
Dotychczas wydałem ponad 500 na regeneracje i się zastanawiam, czy jest sens ciągle pakować w niego kasę.
Będę wdzięczny za Wasze opinie.
|