Jak słyszę słowo Garażowa w powiązaniu ze słowem wtryski to nóż mi się sam otwiera w kieszeni .
Moja historia.
Auto nie chciało zapalać na ciepłym .
Polecono mi warsztat na Garażowej 4 .
Okazało się, że dwa wtryski są do regeneracji .
Uporano się z tym w jeden dzień , autko pali na dotyk , wyjeżdżam .
Na drugi dzień jadę ,po przekroczeniu 2500 obrotów słyszę coś jakby stukanie zaworów czego nigdy przedtem nie słyszałem.
Zaglądam pod maskę a tam mokro jakąś czarną mazią w okolicach dwóch wtryskiwaczy
Wracam na drugi dzień z reklamacją , wykręcili wtrysk , coś tam sprawdzili , dokręcili , jadę .
Na drugi dzień wyjeżdżam z Warszawy nagle czuję ostry zapach paliwa .
Zatrzymuję się patrzę , cały silnik mokry od góry do dołu i maska .
Nie przykręcony jeden przewód doprowadzający paliwo .
Biorę klucz ,odkręcam cały następnie przykręcam dokładnie . Nie leci , ale w okolicach wtrysków coraz bardziej czarno i znowu stukanie zaworów.
Postanowiłem nie jechać na reklamację , boję się o samochód .
Jadę do innego warsztatu od wtrysków .
Okazało się , że :
1. Dwa wtryskiwacze miały założone stare ( czyli nie wymienione ) podkładki .
2. Dwa wtryskiwacze miały założone nowe ale nieodpowiednie podkładki .
3. Dwa wtryskiwacze nie miały założonych oringów .
4. Jeden wtryskiwacz był założony odwrotnie (źle złożony )
5. Jedno gniazdo wtryskiwacza wymagało frezowania .
Zapłaciłem 150 zł za poprawienie .
Niby jest wszystko OK ale dalej słyszę coś jak stukanie zaworów powyżej 2500 obrotów .
Jestem wkurzony bo tak naprawdę samochody się nie psują , tylko partacze je niszczą .
I tak jeszcze nie wiem jak to się zakończy , ale Garażową 4 radzę omijać z daleka .Traktory mogą naprawiać a nie samochody.
|