[MK1] 1.8 TCDI - problemy z mocą przy ruszeniu, potem ok

[lapszyn]

Witam,

wczoraj zrobiłem moją foką około 500 km jazdą dość agresywną - częste wyprzedzanie, zmiany biegów, przyśpieszanie (ale nie katowałem silnika) itd. Końcowe 10 minut trasy przejechałem już ze stałą prędkością, z silnikiem na 2000 rpm. Po zatrzymaniu się turbina dostała jeszcze jakieś 1-2 minuty na uspokojenie. Można więc powiedzieć, że zadbałem o silnik
Dzisiaj rano wsiadłem, odpaliłem, ale przez nieuwagę, po około 100 m, jeszcze na parkingu, przydusiłem ją lekko i zgasła. Odpalam więc ponownie, ale kręci i nie pali, puściłem więc kluczyk i coś niezbyt elegancko zatrzymało się pod maską z lekkim chrobotem. Zapalam jeszcze raz i tym razem bez problemów. Wyjeżdżam na pierwszą prostą, dodaję gazu i...czuję się jakbym jechał Jelczem. Auto zupełnie bez żadnego przyśpieszenia, zero zrywu, jak wolnossący mułek. Nie chciałem go już gasić z obawy, że znów nie zapali, dojechałem więc do celu oddalonego o około 25 km. Tam go zgasiłem i po chwili odpaliłem ponownie, wyjechałem na drogę, dodałem gazu i...poczułem zagłówek na potylicy. Czyli wszystko zadziałało poprawnie.
Dodam, że podczas tej jazdy bez doładowania silnik pracował jak zawsze, czyli cicho i równo, bez najmniejszych problemów, po prostu nie miał mocy.

I teraz pytanie - czy możliwe jest, że podczas tego pierwszego, mało eleganckiego startu, któryś z obwodów, odpowiedzialnych np. za turbinę, zwyczajnie nie zaskoczył i można o tym zapomnieć czy ewentualnie należy gdzieś szukać usterki?
Niedługo wstawiam auto na przegląd, więc będę mógł od razu uczulić mojego mechanika na coś konkretnego.