Nie chodziło o to, że dostałem samochód z innym wyposażeniem opcjonalnym niż zamówiłem, bo w tym względzie wszystko się zgadzało. Brakowało elementów, które powinny być w wyposażeniu seryjnym. I nie tylko w moim samochodzie, ale we wszystkich, które przyjechały do Polski w tej partii. Do mojego dilera dotarły tego dnia trzy Goldy bez czujnika deszczu i fotochromatycznego lusterka.
Oczywiście w teorii jest możliwe, że w czasie kiedy ja zamawiałem swój samochód zrezygnował ktoś, kto zamówił dokładnie taką samą kombinację silnika, wersji, koloru i dodatków. Biorąc jednak pod uwagę ilość możliwych kombinacji tych elementów, wydaje mi się to mało prawdopodobne.
Mój diler twierdził, że samochody produkowane są nie w kolejności zamówień, tylko według pewnych układów specyfikacji. Jak zamawiałem, to poinformowano mnie, w których tygodniach będą produkowane jakie kolory i jakie opcje powodują odstępstwa od tego harmonogramu. Chodziło o rzadko zamawiane elementy wyposażenia, które montowane są tylko w określonych partiach, np. raz na kwartał. Dla mnie logiczne wytłumaczenie jest takie, że w celu minimalizacji kosztów magazynowania (lub ich eliminacji przy modelu just-in-time) pewne podzespoły wyposażenia dodatkowego zamawiane są przez dany zakład dopiero wtedy, kiedy uzbiera się odpowiednio duża partia samochodów z tym wyposażeniem.
|